12 lutego b.r uczniowie szkoły myśleli już o zbliżających się feriach, lecz za sprawą kilku dziewcząt z klasy 2 zsz (wszystkie z charakterystycznymi czerwonymi elementami wyglądu) stało się jasne, że w szkole dzieje się coś jeszcze.
Okazało się, że uczniowie zaczęli zapadać na tajemniczą chorobę, która wg Światowej Organizacji Zdrowia to F 63.9.
Właściwie nic złego się nie stało… początkowo u uczniów można było zauważyć podwyższony poziom fenyloetyloaminy, u niektórych rósł też poziom oksytocyny, niekiedy widać było u naszej młodzieży również objawy podwyższonego poziomu endorfin… tak to chemia miłości.
Wszyscy „chorzy” mogli własnoręcznie napisać życzenia walentynkowe,które potem były przekazywane adresatom.
Zakochanych, ukochanych, kochanych, kochających pragniemy uspokoić: choroba przebiega gwałtowniej tylko raz do roku w okolicach 14 lutego, bo jak mawiał amerykański satyryk i aforysta Ambrose Gwinett Bierce miłość to tylko „okresowa niepoczytalność”.
Odkochanym, niekochającym lub niekochanym mówimy- nie martwcie się św. Walenty to również patron… epileptyków i opętanych.